Artur masz rację. Na takie informacje trzeba reagować natychmiast. Dobrze się stało , że nie zwlekałeś z interwencją i nie ma tu znaczenia czy urzędy w tym czasie pracowały czy nie. Po pierwsze dlatego aby zgłaszający problem wędkarze nie poczuli się zignorowani ponieważ w przyszłości mogą pozostać obojętni wobec ekologicznych zagrożeń. Po drugie, kilka godzin opóźnienia ze zrobieniem szczegółowych oględzin popartych dobrymi zdjęciami może skończyć się zniszczeniem dowodów. Silna ulewa, zaoranie pola mogły zatrzeć ślady punktowego wylewania gnojowicy. W między czasie sprawca wiedząc, ze łamie prawo mógł też wywieźć hałdę odchodów czy zasypać rów odwadniający oczko śródpolne widząc zainteresowanie osób trzecich. Po trzecie co jest bardzo ważne należy najpierw sprawdzić czy alarm nie jest fałszywy. Nie dalej jak wczoraj miałem informacje od wędkarza z Pęzina, że Pezinką na odcinku ujściowym do Krąpieli płynie ciemna breja. Zapytałem tylko czy nie widać martwych ryb. Na szczęście zaprzeczył. Podejrzewał, że źródłem zanieczyszczenia może być tamtejszy zakład. Jednak będąc mieszkańcem Pęzina nie odważył się wejść na ogrodzony teren w celu upewnienia się co do tego . Wiadomo jak to na wioskach bywa. Niezwłocznie zwolniłem się z pracy. Dobrze się złożyło że zaraz miałem pociąg ze Szczecina do Stargardu. Potem samochodem do Pęzina i po godzinie byłem na miejscu. Nie piszę tego by gloryfikować swoje postępowanie tylko aby pokazać, że aby coś zrobić musi się najpierw chcieć i nie czekać , że zarząd mnie do tego zdopinguje. Tym bardziej przyzwoitość nakazuje nie zrzucać problemu na barki kolegi skoro mogę zrobić to sam mając czas lub możliwości. Skoro już zacząłem dla waszej spokojności wyjaśniam , że po przybyciu na miejsce, Pęzinką płynęła już czysta woda. Po przejściu kilkuset metrów okazało się iż niwelowane są tam dwa progi stabilizacyjne. Jest to jeden z elementów programu LIFE+, udrożnienia Iny i dopływów. Spływ breji spowodowany był pracą koparki w korycie rzeki oraz usypywaniem kamieni i ustawianiem głazów a woda powyżej miejsca robót (relacja robotników) przez cały dzień była kryształowa. Mimo to podziękowałem zgłaszającemu panu i prosiłem aby dalej miał tak szeroko otwarte oczy i informował o wszelkich zauważonych nieprawidłowościach włącznie z kłusownictwem. Prawda jest taka, że skuteczni w naszych działaniach będziemy tylko wtedy kiedy rozbudujemy siatkę podobnie nam myślących ludzi w jak największej ilości punktów dorzecza Iny.
Wracając do problemu odchodów zwierząt futerkowych. W myśl ustawy o nawozach i nawożeniu nie są one nawozem i wymagają najpierw odpowiedniego przygotowania. Czyli obróbki i kompostowania na specjalnie przygotowanych do tego składowiskach.
Dlatego najważniejsze jest w tym przypadku ustalić czy sterta odchodów jest nawozem przygotowanym do rozrzucenia i zaorania czy dopiero tzw. surowcem. Warto też wiedzieć czy wspomniana ferma zwierząt futerkowych posiada takowe składowisko. O pozostałych oczywistych do rozwiązania kwestiach nawet nie ma co dyskutować.
K.F