Trochę muszę uporządkować relację sporządzoną przez Mirka.
Wędkarz powiadomił Zbyszka D, który przekierował sprawę do mnie z braku czasu, by sam się tym zająć, i pomocy od innych kolegów. Nie wiemy, czy wędkarz był z Bodzęcina, ale jego informacja była tak rzeczowa i niepokojąca, że mimo dość późnej już godziny pojechałem to sprawdzić, zanim uruchomię właściwe służby. Na miejscu zapytałem pierwszego napotkanego, czy gdzieś tu są jakieś składy nawozu, obornika, czy czegoś w tym stylu. Gość wskazał mi takie miejsce i dojazd do niego. Na miejscu zauważyłem i poczułem w czym problem. Dodatkowo doszło tam do jeszcze jednego złamania prawa- spuszczenia wody z dzikiego oczka wodnego. Sprytny "ktoś" wykopał tak rów do osuszania obniżenia na swym polu, że ścianka między oczkiem miała poniżej metra grubości i momentalnie woda przebiła się i zaczęła spływać systemem kanalizacyjnym, przy okazji zauważyłem po drugiej stronie tuż nad rowem wytyczoną palikami działkę, na której widniała jeszcze świeża kałuża po spuszczeniu gnojowicy- prosto do rowu. Zdjęcia pokazują, że nie był to pojedynczy fakt, ale długotrwałe składowanie, tak, że gleba już jest tym "sokiem" przesycona....... Od rana ruszyła kampania najpierw informacyjna, a później śledziłem przebieg reakcji