Może nie będzie tak źle. Ziemia już rozmarzła i woda wsiąka w nią, więc nie powinna już tak szybko spływać do rzeki. Są odcinki, gdzie wyższy brzeg pozwala łowić nawet przy na prawdę wysokich stanach. Może tez te zapowiadane opady nie będą aż tak znaczące. NA pewno nie będzie lekko, ale da się łowić.
Co do łabędzia, to nie podejrzewałbym nikogo o umyślne zahaczenie, a raczej, ze wszedł na zerwany zestaw. Nie wyobrażam sobie, że ktoś specjalnie próbował go złowić dla zabawy, bo to już musiałby być półgłówek do kwadratu. Co do zaś ptactwa wodnego, zwłaszcza roślinożernego, to rzeczywiście nasze hobby niesie ze sobą zagrożenia, ale można je znacznie zredukować. Największym problemem jest ołów pozostawiany na łowiskach. W niektórych krajach nie wolno go używać. Spinningiści i muszkarze raczej wkład w tutaj maja niewielki, a problem dotyczy głównie łowiących na grunt lub spławik. Ze strony spinningistów największym problemem są pourywane żyłki i plecionki, w które zaplatać się mogą różne zwierzęta. Z przyjemnością łowiłem ostatnio z kolegami z Warszawy, patrząc, jak zbierają do kieszeni każdy napotkany pęk żyłki. Podobnie zachowują się też przecież nasi członkowie, zbierając po "gościach" sterty śmieci.