Majowa Belona
- Utworzono: środa, 19, maj 2010 21:11
- Odsłony: 4321
Poprzednia wyprawa na belonę miała na celu poznanie technik połowu tej ryby, dobrania odpowiedniej przynęty i ćwiczenia dalekich rzutów.
Minęło zaledwie kilka dni i kolejna wyprawa była umówiona na niedzielę 16 maja.Pomyślałem, że mam okazję sprawdzić nowy kołowrotek, który kupiłem przed weekendem, Shimano Stradic 4000 FH. Jeszcze tylko telefon do Adama i ostatnie zakupy plecionki Dragona 0,12 fluo 125m w sklepie wędkarskim. Kolega Mirek sprawdził falowanie morza i po raz kolejny w 100% miał rację. Gdy dotarliśmy około 6 rano w okolice Międzyzdrojów, morze było spokojne, bardzo mała fala, nad głowami gromadziły się ciemne chmury, z których lada moment mógł zacząć padać deszcz, na szczęście liczyło się to, co jest przed nami a nie nad nami i tak grupka licząca około 20 osób zaczęła powoli wchodzić do morza. Po 10-15 minutach kolega z towarzystwa Tomek zacina rybę, po krótkiej chwili okazuję się, że na brzegu ląduję nie dużą troć około 50cm. Wędkujemy dalej, minuty mijają a efektów w belonach niestety nie ma. Po krótkiej rozmowie z kolegami, którzy przyjechali ze mną, postanowiliśmy zmienić łowisko. Udaliśmy się do Dziwnowa, inna grupa kolegów wyruszyła do Dziwnówka, reszta brygady została na miejscu, z nadzieją, że ryba zacznie wreszcie ganiać podawane przynęty. Po przyjeździe do Dziwnowa okazało się, że w tym rejonie morze jest bardziej rozkołysane, ale na darmo nie przyjechaliśmy, więc odpowiednio ubrani wchodzimy do wzburzonego morza. Krótka chwila i zacinam pierwszą belonę, niestety, gdy podnoszę ją chcąc ją pochwycić do ręki wypina się i machając ogonem ucieka w głębie Bałtyku. Po krótkiej chwili Adam zacina belonę i w końcu pierwsza ryba ląduję w siatce. Niestety pierwsza i ostatnia w tym miejscu. Postanowiłem zadzwonić do Mirka, który z resztą ekipy został w okolicy Międzyzdrojów. Przez telefon słyszę, że po prawej stronie mola w samych Międzyzdrojach jest ryba i koledzy mają już po kilka sztuk, więc szybkie pakowanie i wracamy. Wchodząc na plażę niedaleko mola widzę jak koledzy ciągną ryby, jedna, druga, trzecia…. osoba zacina belonę. Pomyślałem - no w końcu trochę połapiemy. Zaczynam wędkowanie i pach siedzi jest teraz tylko, aby nie popełnić takiego samego błędu jak w Dziwnowie, udało się mam rybę. Teraz pewnie ją chwytam w ręce i wkładam do siatki a ona szus do góry i znów mi pomachała na pożegnanie. Nie poddaję się łowię nadal widząc, że koledzy ciągną ryby zmieniam przynętę, zakładam blaszkę typowo belonową, srebrno-niebieski śledzik 22g. Rzucam daleko około 30-40 metrów w morze, ściągam raz szybko raz wolno, w lewo i prawo, robie wszystko żeby sprowokować rybę do ataku i nagle czuje opór, zacinam i zaczyna się walka, 2 minuty emocjonującego holu i ryba odczepiona ląduje w siatce.
W wodzie brodziliśmy w około 15 osób,( koledzy z Dziwnówka nie wrócili), każdy z wędkujących holuje rybę, wszędzie widać zgięte w pałąk wędki. Ciekawą metodą łowił Mirek i Mariusz łowili oni duńską metodą połowu na jedwabny haczyk. Polega ona na umieszczeniu w miejscu tradycyjnej kotwiczki w blaszce specjalnego zwitka jedwabnych nici. Metoda ta jest bardzo skuteczna a co najważniejsze nie kaleczy ryby. Złowione belony całe i zdrowe można spokojnie wypuścić do morza. Muszę dowiedzieć się więcej jak robić te haczyki, bo chcę spróbować tej metody i warto byłoby żeby wszyscy koledzy po kiju, łowili te ryby używając właśnie takich metod połowu.
Ten wyjazd na połowy belony zaliczam do naprawdę udanych a do tego byliśmy główną atrakcją turystów, którzy odpoczywali w Międzyzdrojach.
Za naszymi plecami spore grupki ludzi zbierały się na plaży z aparatami, a nawet z kamerkami i uwieczniali nasze połów ryb, padało bardzo dużo pytań czasami były oklaski. Naprawdę było wspaniale, kolejny weekend spędzony nad morzem trzymając „koleżankę Wędkę’’ w dłoniach. Niestety koledze padł aparat i mam tylko kilka fotek z wyjazdu, ale na pewno długo tego wyjazdu nie zapomnimy. A już w sobotę 22 w moje urodziny spotkamy się kolejny raz w Dziwnowie tym razem adrenalina będzie większa w końcu zawody.
Pozdrawiam Wszystkich i do zobaczenia nad wodą
Krzysztof Kłos