Opracowanie ciekawe, ale za bardzo nic nowego nie wnosi. Wszyscy wiemy, że nasze prawo nie zabezpiecza osiągnięcia celów RDW. Jednocześnie najwyraźniej mało danych na temat ichtiofauny cieków, a także innych składników ekosystemów rzecznych nie do końca pozwala ocenić rzeczywiste skutki działań WZMIUW...
Żeby oceniać te działania potrzebne są rzetelne dane przed pracami, i po nich, o ile w ogóle dany ciek wolno zakwalifikować do wymyślonych sobie przez WZMIUW....
Ciekaw jestem na kich to podstawach wójt, czy inny burmistrz oparł decyzje o zwolnieniu z OOS....
Ech, Pawle, szkoda słów.
Cały układ polega na tym, że dziś pewna grupa podmiotów nabija kabzę kosztem rzek. W sumie większość z nich wie, że szkodzą, i że te ich roboty to idiotyzm, ale tak sobie poukładali w prawie, że wręcz Muszą.... mistrzostwo Świata. Na dodatek żaden z urzędników nie odpowie za wyrządzone szkody, bo użytkownicy rybaccy nie raczą nawet za bardzo wykazywać stan danego cieku... przecież się zarybi za składki durnych wędkarzy.... i system jest syty, a wody puste i coraz bardziej martwe... to jest chore, ale decyzyjna część polityków to popiera, więc system się pasie, bo z UE dalej płynie rzeka kasy, której urzędy nie potrafią sensownie wydawać... więc wydają, jak potrafią. Czasem ktoś przesadzi z "bonusem", jak były dyr ZZMIUW, ale to nic nie zmienia dla reszty. Głupi dał się złapać, reszta kręci lody dalej.... od czasu do czasu jakiś NGO się zagłębi, zrobi raport, i chwilę jest "cisza"... ale to tylko przeczekanie, a w tym czasie ekipa szykuje plany na kolejne kilometry cieków, żeby czasem coś nie zaczęło być zbyt naturopodobne, bo a nuż w końcu ktoś wybada, że tam jakieś cenne gatunki są, i szlaban.... taki mamy dzisiejszy poziom świadomości, że społeczeństwo wiele takich idiotyzmów akceptuje, a ekipy się cieszą i doją....