Sprzątamy Bałtyk nad Gowienicą
- Utworzono: poniedziałek, 17, sierpień 2009 14:41
- Odsłony: 3916
Razem z fundacją „Nasza Ziemia” i Nadleśnictwem Goleniów.
Tradycyjnie już w sierpniu w ramach akcji „Międzynarodowe
Sprzątanie Bałtyku”, organizowanej przez fundację „Nasza Ziemia”
członkowie i sympatycy Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy
spotkali się w celu posprzątania odcinka swej statutowej rzeki.
Tym razem nasz wybór padł na Gowienicę. W akcji pomogło Nadleśnictwo Goleniów, które zorganizowało wywózkę zebranych worków ze śmieciami. A nazbierało się tego prawie 50 worków z kilku kilometrów leśnego odcinka między Babigoszczą a Widzeńskiem.
Wcześniejsze wizyty nad tą piękna i dzika rzeką nie wskazywały na taką ilość zalegających w rzece i na jej brzegach śmieci. Głównie znajdowano szklane i plastikowe butelki, nie tylko po napojach, ale, o zgrozo, po chemikaliach. Głupota ludzka nie zna granic, skoro najcenniejsze zasoby, wodne, bezmyślnie zanieczyszczamy toksykaliami. Buteleczka po środkach ochrony roślin może okazać się śmiertelną dawką substancji dla całego odcinka rzeki. Nie obyło się bez styropianu, i większych kawałów przedmiotów codziennego użytku, typu miski, wiadra i inne plastykowe wynalazki. Zbieramy to, co możemy.
Rokrocznie obserwujemy pogorszenie stanu wód naszych rzek spowodowane intensyfikacją rolnictwa. To, co dzieje się z Iną i jej dopływami to horror. Rzeczka Pęzinka jest już praktycznie martwa, a w jej okolicy unosi się nieprzerwanie fetor gnojowicy. Ciek ten płynie przez tereny szczególnie intensywnej gospodarki rolnej, nomen omen, tuż obok jednego z najbardziej znanych w kraju ośrodków doradztwa rolniczego w Barzkowicach. Tam właśnie, tuż pod okiem fachowych doradców, rzeczka ma kolor zielonej farby i śmierdzi… Nie lepiej wygląda sama Ina poniżej upraw Agrofirmy Witkowo, gdzie na łąki codziennie trafia kilkadziesiąt tysięcy litrów gnojowicy i krwi poubojowej. Te ilości znacznie przewyższają zdolność roślin do ich pochłonięcia. Rzeka, kiedyś tarlisko wędrownych łososiowatych, dziś jest łąką zarośniętą makrolitami, siedliskiem karasi.
Wszystkie te „grzeszki” skutkują pogorszeniem wód naszych rzek, a konsekwencji Bałtyku, do którego uchodzą…
„Tak czysty będzie Bałtyk, jak czyste będą wpływające do niego rzeki”- powiedział pięknie Radosław Gawlik, prezes ekologicznego stowarzyszenia EKO-UNIA z Wrocławia, które realizuje projekt edukacyjny „Bałtyk jest w Polsce, Bałtyk jest w Europie” podczas konferencji prasowej na Wałach Chrobrego w Szczecinie 13 sierpnia.
Wracając do Gowienicy. Ta dzika rzeka jest poprzegradzana mnóstwem naturalnych zwałek drzew, dzięki czemu śmieci stałe nie mogą spłynąć nią do Zalewu Szczecińskiego.
To jeden z przejawów zdolności dzikiej rzeki do samooczyszczania. Na zalegających w jej korycie pniach żyją miliony organizmów peryfitonowych( filtratorów) skutecznie wychwytujących z wody cząstki organiczne. To naturalny biofiltr. Śmieci, to to, co do rzeki wrzucają ludzie, a nie naturalnie zalegający rumosz drzewny, jak mylnie sądzi wielu naszych rodaków.
Im dziksza rzeka, tym mniej przepuści zanieczyszczeń. Chrońmy dzikie rzeki, nie regulujmy ich. Wówczas Bałtyk będzie czystszy.
Artur Furdyna