Rzeka Ina jako przykład problematyki gospodarowania wodami w Polsce
- Utworzono: sobota, 16, kwiecień 2011 14:01
- Odsłony: 7588
„Rzeka Ina jako przykład problematyki gospodarowania wodami w Polsce”
Artur Furdyna, Ewa Leś
Towarzystwo Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy – www.tpriig.pl
72-112 Stepnica, ul. Chrobrego 17;
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA - www.eko-unia.org.pl
ul. Białoskórnicza 26, 50-134 Wrocław
Na przykładzie rzeki Iny (woj. zachodniopomorskie) autorzy próbują udzielić odpowiedzi na pytanie, czy motto spotkania o „dzikich, czystych i pełnych zdrowych ryb wodach” jest w naszym kraju w dniu dzisiejszym realne. Po krótkim opisie walorów samej rzeki, jak i doliny, w tym kilku związanych z nią obszarów Natura 2000, autorzy przechodzą do analizy czynników mających istotny wpływ na obecny stan tego ekosystemu.
Krótkie opisy głównych sfer aktywności ludzkiej, rolnictwa, leśnictwa, oraz urbanizacji w dolinie rzecznej mają dać czytelnikowi pogląd na istotne problemy regionu, w tym problematykę ekosystemów rzecznych. Kolejny dział opisujący gospodarkę rybacką, także jako przykład do powielenia na cały obszar Polski, stawia pytania o zasadność takiej, a nie innej formy gospodarowania zasobami rzek. Na koniec wreszcie kilka słów o planach, jakie lada dzień zostaną na tej rzece zrealizowane, a więc z jednej strony pierwszy w Polsce plan otwarcia całego dorzecza Iny, który został już zatwierdzony do realizacji w ramach programu LIFE+ i ruszy jeszcze w tym roku, z drugiej zaś regulacje, melioracje, wycinki drzew nad ciekami, czy wreszcie brak skutecznego systemu oczyszczania ścieków, i co gorsza, brak chęci do jego stworzenia. Jak ta dwoistość ma się więc do zrównoważonej gospodarki wodami, w myśl Ramowej Dyrektywy Wodnej? Artykuł jest próbą odpowiedzi na to pytanie.
{mosimage}
Nasz sposób na rzeki - gabiony, wycięte drzewa, rura zamiast koryta…. byle się pozbyć wody……fot. Krzysztof Filocha
Charakterystyka rzeki Iny
Ina jest niewielką, 130 km długości rzeką w woj. zachodniopomorskim, jednym z ostatnich, przed ujściem do Zalewu Szczecińskiego, prawobrzeżnych dopływów Odry. Do niedawna była prawie martwa, za sprawą ogromnej ilości wprowadzanych do jej wód ścieków, począwszy od góry dorzecza w okolicach Choszczna, poprzez przemysł i ścieki komunalne miasta Stargard Szczeciński, na Goleniowie, 12 kilometrów od ujścia kończąc. Do dziś część użytkowników jej wód i zlewni chce ją traktować jako „rzekę rolniczą”. Zlewnia Iny to około 2300 km2. Średni spadek dorzecza około 4 ‰, górne partie mają spadki powyżej 5 ‰, zaś w okolicy Goleniowa wartość ta spada do 0,2 ‰. Średni przepływ mieści się w granicach 12 m3/s, jednak w okresach wezbrań potrafi nieść 56 m3/s, zaś w okresach niżówek zaledwie kilka m3/s.
Rzeka Ina uchodzi sztucznym przekopem do Domiąży, końcowego odcinka Odry naprzeciwko Polic. Naturalne ujście tej rzeki było deltą z głównym ujściem do północnej części jeziora Dąbie. Najważniejsze dopływy Iny to rzeka Krąpiel wraz z dorzeczem – zlewnia 640,2 km2, oraz Mała Ina - zlewnia 368,2 km2, Stobnica zlewnia209,5 km2 i Reczyca ze zlewnią 84,8 km2.
Tarliska łososia i troci wędrownej w Goleniowie fot. Artur Furdyna
Walory przyrodnicze rzeki Iny
Uruchomienie w pobliskich miastach w dorzeczu i nad samą Iną kilku oczyszczalni ścieków zaowocowało znaczną poprawą jakości wód tej rzeki, do tego stopnia, że ponownie pojawiło się prawie na całej jej długości bogate życie, wcześniej istniejące tylko wyspowo. Obszar rzeki Ina wraz z dorzeczem jest obszarem szczególnie cennym przyrodniczo, ponieważ rzeka ta wraz z dopływami jest siedliskiem rzadkich gatunków krągłoustych, jak: minóg morski Petromyzon marinus, minóg rzeczny Lampetra fluviatilis, minóg strumieniowy Lampetra planeri oraz ryb, jak: łosoś Salmo salar, troć wędrowna Salmo trutta trutta m. trutta, pstrąg potokowy Salmo trutta trutta m. fario, certa Vimba vimba, boleń Aspius aspius, węgorz Anguilla anguilla, kiełb Gobio gobio, kiełb białopłetwy, Romanogobio albipinnatus, słonecznica Leucaspius delineatus, koza Cobitis taenia, piskorz Misgurnus fossilis, śliz Barbatula barbatula, głowacz Cottus gobio, lipień Thymallus thymallus.
W położonym kilkaset metrów od ujścia Iny jeziorze Dąbie stwierdzono występowanie ciosy Pelecus cultratus, więc istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo wystąpienia tego gatunku w dolnej Inie, ponieważ wody dolnego odcinka tej rzeki są zimowiskiem wielu gatunków ryb z okolicznych wód. Oprócz wymienionych, w ekosystemie tym możemy spotkać przedstawicieli wielu zagrożonych, lub ginących gatunków, od chronionych krasnorostów Hildebrandia rivularis, źródliskowych zespołów mchów i wątrobowców na niezniszczonych fragmentach burt brzegowych, w wielu miejscach spotkać można w korycie włosieniczniki, z roślin - kokorycz pustą Corydalis cava, wątłą Corydalis intermedia i kokorycz drobną Corydalis pumilaumieszczoną w czerwonej księdze, motyle-czerwończyk fioletek Lycaena helle, czerwończyk nieparek Lycaena dispar, nastrosz półpawik Smerinthus ocellata, płazy - traszka grzebieniasta Triturus cristatus, rzekotka Hyla, kumak nizinny Bombina bombina w dorzeczu Krąpieli, ważki - zalotka większa Leucorrhinia pectoralis, punktowo – szklarnik Cordulegaster, przez ptaki (lęgowe, zimujące i przelotne) bocian czarny Ciconia nigra, zimorodek Alcedo atthis, pliszka górska Motacilla cinerea, pliszka żółta Motacilla flava, trznadel Emberiza, pluszcz Cinclus cinclus, łabędź niemy Cygnus olor, łabędź krzykliwy Cygnus cygnus, łabędź czarnodzioby Cygnus colombianus, samotnik Tringa ochropus, łęczak Tringa glareola, czajka Vanellus vanellus, derkacz Crex crex, kszyk Gallinago gallinago, krwawodziób Tringa totanus, gąsiorek Lanius collurio, srokosz Lanius excubitor, jarzębatka Sylvia nisoria, potrzeszcz Emberiza calandra syn. Miliaria calandra, pokląskwa Saxicola rubetra, podróżniczek Luscinia svecica, słowik szary Luscinia luscinia, słowik rdzawy Luscinia megarhynchos, błotniak łąkowy Circus pygargus, błotniak stawowy Circus aeruginosus, bielik Haliaeetus albicilla, orlikkrzykliwy Aquila pomarina, kania ruda Milvus milvus, kania czarna Milvus migrans, po ssaki np. bóbr Castor fiber oraz wydra Lutra lutra. Obecnie trwają również badania występujących punktowo w dorzeczu Iny małży. Dotychczas stwierdzono występowanie skójki grubo skorupowej Unio Krassus, w rzece Krąpiel. Specyficzny cykl życiowy tego organizmu, z powiązaniem stadium larwalnego Glochidium, z występowaniem ryb, ukazuje złożoność ekosystemów wodnych, w szczególności rzecznych, oraz ich ogromną zależność występowania bogatej fauny od zachowania swobodnych szlaków migracji.
Minóg strumieniowy- tarlak ,
AF Głowacz, fot AF
Borowik sosnowy, AF
nastrosz półpawik fot AF
rzekotka drzewna, AF
kumak nizinny fot A F
Z siedlisk przyrodniczych na szczególną uwagę zasługują różne formy lasów łęgowych, grądy, buczyny oraz łąki świeże użytkowane ekstensywnie. Rzeka Ina ze swoimi dopływami to także ważny korytarz migracyjny o znaczeniu krajowym, który odgrywa rolę, jako szlak migracji dla rzadkich i zagrożonych gatunków zwierząt jak np.: łoś oraz wilk, o wspomnianych powyżej gatunkach ryb i ptaków nie wspominając. Ochronę tego obszaru można realizować w oparciu o założenia opracowane dla ostoi sieci Natura 2000, jednak, mimo wniosku o zaliczenie całej Iny do obszarów N2000, popartego wykazaniem występowania kilku gatunków minogów oraz ryb chronionych, środkowa jej część nie została zakwalifikowana. Obecnie w dorzeczu istnieje kilka „obszarów naturowych” - „Dolina Krąpieli” PLH 320005, „Ostoja Ińska” PLB320008, „Dolina Iny koło Recza” PLH 320004 oraz leżący na granicy dwóch obszarów - „Dolina Dolnej Odry” PLB320003 i „Puszcza Goleniowska” PLB320012 - obszar ujściowy jako chroniony, niestety z wyłączeniem samej rzeki. Oba obszary rozdziela kilkudziesięciokilometrowy odcinek nie objęty Naturą 2000.
szklarnik składający jaja w jednym z dopływów Iny fot A F
Analiza wpływu aktywności ludzkiej na ekosystemy doliny rzeki Iny
Ponad połowa dorzecza Iny, to obszary rolnicze z przewagą intensywnej gospodarki rolnej. Szczególne nasilenie rolnictwa występuje w powiatach Choszczno, Pyrzyce oraz Stargard Szczeciński, ze względu na wyjątkową w skali kraju jakość gleb. W regionie funkcjonuje kilka bardzo dużych gospodarstw rolnych, nastawionych na bardzo intensywną produkcję, tak roślinną, jak i zwierzęcą. Wiąże się to z naciskami na stałą meliorację i regulacje wielu dopływów rzeki, jak również na pośrednie pogarszanie jakości wód powierzchniowych i podziemnych, za sprawą chemizacji rolnictwa- nieodłącznego dziś aspektu intensywnej gospodarki rolnej. „Walory” rolnicze dorzecza Iny wywierają widoczne piętno na prawie całej jej długości od ponad stu lat. Pierwszą wielka kampanię regulacyjną przeprowadzili Niemcy w latach dwudziestych ubiegłego stulecia. Ina straciła wówczas kilkanaście kilometrów meandrów i kilka kilometrów starorzeczy w okolicach od Recza do dzisiejszego Witkowa. Odcinek Stargard ujście był zmieniony nawet wcześniej, dla poprawy żeglowności, ze sztucznym ujściem włącznie..
fragmenty murów obronnych Goleniowa z resztkami nabrzeży fot A F
Około 30% to obszary leśne, gdzie również w zależności od nadleśnictwa, stan ochrony stosunków wodnych bywa różny. Reszta to obszary zurbanizowane, w tym trzy większe miasta - Stargard Szczeciński ponad 70 tys. mieszkańców, Goleniów ponad 22 tys. oraz Choszczno około 15 tys. Dorzecze Iny, za sprawą lokalizacji w pobliżu Szczecina, poddane jest silnej presji zabudowy osiedlami domków jednorodzinnych, co w istotny sposób powoduje wzrost powierzchni szczelnych, oraz odprowadzanie wód opadowych w sposób nienaturalnie przyspieszony. Rzeka Ina, historycznie, poddana była bardzo silnej presji ludzkiej, jako rzeka żeglowna na 57 kilometrach swego dolnego biegu. Żeglowność ta, oprócz wymuszenia regulacji samego koryta rzeki głównej, wygenerowała również bardzo specyficzny i istotny dla drożności dorzecza, charakter zabudowy. Większość dopływów, od małych, niosących średnio kilkaset litrów na sekundę, po te większe, została zabudowana poprzecznymi progami. Najpierw zabezpieczały one zaopatrzenie młynów w wodę, które następnie w wielu przypadkach przekształcone zostały w małe elektrownie wodne. Niektóre z nich odrestaurowano i znów całkowicie uniemożliwiają swobodną migrację, zarówno elementów biocenozy, jak i biotopu tego dorzecza. W sumie w całym dorzeczu tej rzeki istnieją 33 progi, w różnym stopniu przecinające ciągłość cieków. Jest 5 czynnych MEW (małe elektrownie wodne), kilka hodowli ryb oraz kilkanaście jazów piętrzących wodę na potrzeby rolnictwa. Reszta to ruiny progów, zasadniczo nadal istotnie, choć nie całkowicie, wykluczające możliwość migracji. Oprócz przecięcia samej drożności w rozumieniu biologicznym, co w wielu przypadkach powoduje tworzenie subpopulacji, często całkowicie uniemożliwiając wymianę materiału genetycznego, progi te bardzo istotnie oddziałują na biotop.
Efekty zaburzenia migracji, drożności korytarzy wodnych w zależności od siedliska bywają różne - od pogorszenia warunków dla gatunków o dużej tolerancji na zmiany, po wykluczenie danego, czułego na zmiany gatunku. Oddziaływanie to nie dotyczy tylko i wyłącznie ryb, ale wszystkich składników ekosystemu od mikroorganizmów, po ssaki i ptaki. W przypadku Iny i jej dorzecza szczególnie drastycznie skutki antropopresji widać w składzie bezkręgowców, z eliminacją zwłaszcza niektórych gatunków jętek i chruścików. Powodem jest sedymentacja osadów na istotnych dla nich odcinkach rzeki, wraz z istotnymi zmianami w termice wód, ich natlenieniu i charakterystyce przepływów w odcinkach oddziaływania progów.
Rolnictwo
regulacje od samej góry dorzecza, głównie na wnioski rolników- Ina koło Ciemnika for A F
Kolejny istotny element zmian wywoływanych przez człowieka, to efekty eutrofizacji spowodowane nadmiernym spływem biogenów oraz nadmierną ekspozycją słoneczną. Tu głównym winowajcą jest, i nadal będzie, rolnictwo. Oddziaływanie to szczególnie widać w dorzeczu Iny na obszarach doliny powyżej Stargardu Szczecińskiego, gdzie gospodaruje Agro-Firma Witkowo oraz w dorzeczu Małej Iny w powiecie Pyrzyce oraz w środkowej części dorzecza Krąpieli. Na tych odcinkach w okresie letnim dochodzi co całkowitego zarastania koryt makrofitami, głownie strzałką wodną Sagittaria sagittifolia oraz trzciną pospolitą Phragmites australis. Rokroczne usuwanie rozkładających się roślin po okresie wegetacyjnym, dla poprawy spływu wód, kosztuje Skarb Państwa ponad pół miliona złotych w powiatach stargardzkim i pyrzyckim.
Zarastanie Iny latem poniżej obszarów intensywnego rolnictwa. Fot Krzysztof Filocha
Efekty oddziaływania rolnictwa widać też wyraźnie w analizach jakości wody Iny prezentowanych przez WIOŚ Szczecin, gdzie wszystkie parametry wód tej rzeki pogarszają się z roku na rok od kilkunastu lat. Ubocznym, aczkolwiek istotnym, oddziaływaniem rolnictwa jest niszczenie stref buforowych przez wycinkę nabrzeżnych zadrzewień oraz intensywną gospodarkę do samego brzegu cieków. To znacznie ogranicza naturalną redukcję spływu azotu i fosforu z obszarów rolniczych. Stałe roboty utrzymaniowe małych dopływów dokładają do tego zwiększoną erozję wierzchnich warstw gleb i nadmierny spływ osadów z obszarów rolniczych, tym większy, ze wiele użytków zielonych w dolinie przekształcane jest na grunty orne. Dodatkowe, zabójcze czynniki chemiczne, wprowadzane są za sprawą nie przestrzegania przez rolników prawidłowości zasad używania środków ochrony roślin. Przypadki takie TPRIIG ujawniło zarówno w przypadku rolników, jak i podmiotów prowadzących „utrzymanie” brzegów cieków w Stargardzie Szczecińskim. Tu poziom bezmyślności w połączeniu z wolą choćby przeczytania instrukcji i zasad użycia zarówno u rolników, „wzbogacających” wodę używaną, najczęściej bezprawnie, do podlewania przesuszanych latem upraw osiąga kuriozalne rozmiary. W wielu przypadkach substancje niesłychanie toksyczne dla środowiska wodnego dodawane są bezpośrednio nad naturalnymi ciekami, podobnie jak opryski i nawożenie.
„utrzymywanie” brzegów kanału młyńskiego- odnogi Iny w Stargardzie Szcz, użyta substancja –Klinik ileś tam, szczególnie groźny dla środowiska wodnego.. Fot KF
Leśnictwo
W związku z tym, że dość znaczna część zlewni Iny to obszary zalesione, potencjalnie istotny element zachowania retencji naturalnej oraz bioróżnorodności tego ekosystemu, zależy od charakteru prowadzonej przez nadleśnictwa gospodarki. Niestety, sposób prowadzenia tej gospodarki na tych obszarach pozostawia wiele do życzenia. Znakomita większość lasów, także w obszarach Natura 2000, to dalekie od naturalnych uprawy leśne. Dodatkowo sytuację pogarsza stała tendencja do wycinania starodrzewia oraz lasów łęgowych. Tu dodatkowo sytuację pogarsza wycinka zadrzewień nad ciekami przez rolników. Powodem jest brak należytej wiedzy w organach wydających pozwolenia na tego typu wycinki. Na szczęście są od tej reguły wyjątki, jak nadleśnictwa Goleniów, czy Kliniska, gdzie ruszył program poprawy małej retencji leśnej, w tym ochrona starorzeczy oraz podnoszenie rzędnych dna cieków leśnych mikro progami . Na efekty trzeba jednak będzie poczekać całe lata, zanim stosunki wodne powrócą do dawno zniszczonych, jednak takie działania, o ile projekty są konsultowane ze znającymi się na rzeczy fachowcami, to światełko w tunelu i szansa na poprawę stosunków wodnych w zlewniach, ze zminimalizowanymi skutkami ubocznymi. Przy okazji niektórych przedsięwzięć odtwarzane są, lub wręcz budowane od nowa obszary tarłowe ryb łososiowatych. Skuteczność tych rozwiązań potwierdziła obecność tarlaków już w tym samym roku, po zakończeniu robót.
Mała retencja leśna przyjazna migracji. Zamiast kilku wysokich progów, kilkanaście niskich, nie będących przeszkodą dla migracji organizmów. Teren nadleśnictwa Goleniów. Fot AF
Z jednej strony dbałość o poprawę sytuacji, jw., z drugiej wycinki łęgów nad ciekami. Brzegi Sławęcinki, N 2000,teren nadleśnictwa Choszczno. Fot KF
Rozwój zabudowy, wzrost ilości ścieków
Dorzecze Iny usytuowane jest w pobliżu dość dużego ośrodka miejskiego, prawie 300- tysięcznego Szczecina. Nad samą rzeką istnieje kilka miast, w których sumarycznie żyje ponad 100 tys mieszkańców. Skutki tej sytuacji, niestety widoczne są w samej rzece i jej otoczeniu. Boom zabudowy jednorodzinnej w powstających jak grzyby po deszczu, „sypialniach” większych miast, jest powodem coraz silniejszych oddziaływań antropogenicznych na ekosystem Iny. Składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim to wzrost części szczelnej zlewni oraz wzrost ilości ścieków odprowadzanych do wód tej rzeki. Oczyszczalnie ścieków wybudowane kilkanaście lat temu w większości nie pracują dziś prawidłowo. Przyczyn jest kilka, od zbyt małej mocy przerobowej, po zaniedbania w procesach technologicznych oraz źle utrzymanej infrastrukturze transportu ścieków. Efektem są nagminne w ostatnich latach zrzuty nieoczyszczonych ścieków do Iny, do tego stopnia, ze w okresie letnim dochodzi do masowych śnięć ryb na kilkudziesięciokilometrowym odcinku Iny poniżej Stargardu Szczecińskiego. Proces jest tym bardziej niepokojący, że nowo planowane obiekty nie uwzględniają poprawy sytuacji, a jedynie rozbudowę dotychczasowych obiektów. Do tego dochodzi zła gospodarka odpadami stałymi w większości gmin w dorzeczu, co skutkuje tonami śmieci, głównie plastiku, niesionych przez rzekę. Rozwój zabudowy realizowany jest nierzadko na obszarach zalewowych, co ubocznie skutkuje naciskami na regulację wielu odcinków tak samej Iny jak i jej dopływów. Z drugiej strony, duża zmienność przepływów w dorzeczu i samej Inie, sugeruje zachowanie obszarów zalewowych w formie nie zabudowanej, dla zachowania elementów ekosystemu, zgodnie z dyrektywami UE, jak również dla zachowania bezpieczeństwa ludności. Tu jednak nadal brak jest dobrych planów zagospodarowania przestrzennego.
Ujście kolektora „burzowego” w Stargardzie Szczecińskim fot KF, zawartość tlenu w wodach Iny spada poniżej 2 mg/l
Poniżej „poławiacze” śniętych ryb. Takie „połowy” mają miejsce po każdym większym deszczu na odcinku 30 km Iny w dół od Stargardu Szczecińskiego. fot KF
Gospodarka wodami dorzecza Iny
Wszystkie przytoczone wyżej elementy antropopresji znajdują swe odzwierciedlenie w „polityce gospodarowania wodami dorzecza”. To główny problem ekosystemu dorzecza Iny i jej samej. Ze strony rolników, obok porcji zanieczyszczeń, idą całe serie wniosków o regulacje cieków, nad którymi gospodarują. Ci sami rolnicy swą nieprawidłową gospodarką, w sposób bardzo istotny potęgują efekty erozyjne, tak swych gruntów, jak i samych cieków. Pozostali użytkownicy wód, głównie progów, właściciele MEW i hodowcy ryb, oczekują, że Państwo poniesie koszty usuwania skutków oddziaływania ich piętrzeń, tak przed odmulanie, jak i pogłębianie cieków, dla zmniejszenia skutków podtopień generowanych przez te progi. Jednocześnie urządzenia mające w pewnym stopniu rekompensować utratę możliwości migracji, przepławki, o ile są, funkcjonują w sposób wadliwy, lub wcale, z braku odpowiedniego przepływu. Problem zabudowy terenów zalewowych lub nieprawidłowe ich wykorzystywanie, jak intensywna gospodarka rolna, próbuje się „załatwić” przez przyspieszanie spływu oraz obwałowywanie. Ogromne znaczenie ma tu także stosowanie roślin nieprzystosowanych do okresowego zalewania, jak dzieje się na polderach Witkowskim i Tychowskim, gdzie szlachetne gatunki traw co roku wymierają po wiosennych wezbraniach. Łąki „dzikie” położone powyżej wyglądają zupełnie inaczej. Przez obwałowanie wałami zimowymi planuje się chronić ogromne naturalne obszary zalewowe w dolinie Iny i Małej Iny, intensywnie użytkowane rolniczo. Nieuchronnym efektem będą powodzie na obszarach zabudowanych i wnioski o dalsze regulacje. Przy okazji tych działań skutecznie redukuje się retencję dolinową, tak, przez zamykanie rzeki miedzy wałami, jak i likwidacje starorzeczy. Obok tego pojawiają się dodatkowe problemy, jak sprzedaż dużych starorzeczy
wraz z gruntem prywatnym osobom, które później robią z nimi co chcą. Uwidacznia to główny problem „naszej” polityki wodnej - zauważanie problemów w fazie skutków, a nie przyczyn. Powodzie nie zaczynają się w rzekach, tylko są naturalnym zjawiskiem, zaś ich katastrofalne skutki są głównie efektem nieprzemyślanej aktywności ludzkiej na obszarach zlewni.
Na starorzecza „najlepszy” jest gruz i śmieci fot AF
„przepływ biologiczny” na MEW w Strachocinie fot A F
Gospodarka rybacka
„przepławka” na MEW Rokicie. Tylko dla ryb latających. Fot AF
Mimo wszystkich przytoczonych przeciwności w wodach Iny żyją wciąż ryby, i to jedne z najszlachetniejszych gatunków. Niestety, tu również polityka gospodarowania ich zasobami daleka jest od doskonałości. Użytkownikiem rybackim Iny i jej dorzecza jest w znakomitej większości areału Zarząd Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie. Dzięki ogromnym nakładom zarybieniowym , oraz coraz skuteczniejszej ochronie realizowanej przez członków TPRIIG, populacje ryb odbudowały się do stanu zadowalającego. Badania potencjału tarłowego dorzecza Iny, przeprowadzone w 2007 i 2008 roku przez naukowców Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwie, Katedry Anatomii i Embriologii Ryb pod kierunkiem profesora Krzysztofa Formickiego przy współpracy z TPRIIG oraz ZO PZW Szczecin, wykazały, ze już dziś ryby w Inie mogłyby się skutecznie rozradzać naturalnie, bez konieczności zarybiania. Naprzeciwko jednak realizacji tej skuteczności stoi kilka czynników. Pierwszy to nasze prawo, gdzie użytkownik rybacki realizuje kwotę za dzierżawy wód przez zarybienia. Drugi, wynikający z tego samego prawa, to, że naturalni mieszkańcy, oraz sam ekosystem, są dalece mniej ważni od interesów rolników, właścicieli MEW, firm zarządzających oczyszczalniami ścieków itp. Efektem tego stanu rzeczy jest plaga kłusownictwa rybackiego, zanieczyszczenia i regulacje, które wykluczają istnienie zdrowych, dzikich populacji ryb i innych organizmów w wodach dorzecza Iny, podobnie, jak w całym naszym kraju. Dziś wody Iny to jedno z bardziej atrakcyjnych łowisk wędkarskich, jednak tylko dzięki sztucznym zarybieniom. Dzikie tarlaki mają bardzo utrudniony dostęp do naturalnych tarlisk, a gdy tam dotrą, zamiast spokoju trafiają na widły, siatki i prąd z kłusowniczych agregatów. Ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie, dopóki użytkownik rybacki nie będzie mógł i musiał realizować swej gospodarki głównie poprzez ochronę naturalnych zasobów i dzikich populacji ryb.
Klasyczny obrazek z naszych wód. Dwuletni pstrąg potokowy zabity prądem przez kłusowników. To jedyny ślad po nocnej wizycie „elektryków” Fot AF
Dowód skuteczności naturalnego tarła na Wiśniówce w Goleniowie. Juwenilne łososiowate. Cieki, gdzie zaobserwowano naturalny rozród nie są zarybiane, by dzikie ryby nie miały konkurencji. Fot Rafał Pender
„gniazdo” tarłowe troci wędrowne na Wiśniówce, dopływie Iny fot AF
Dzikie tarlaki troci w czasie tarła. Wiśniówka 2009. Fot AF
Na koniec wreszcie kilka słów o planach, jakie są lub lada dzień zostaną na tej rzece zrealizowane. Przede wszystkim pierwszy w Polsce plan otwarcia całego dorzecza Iny dla migracji organizmów, który został już zatwierdzony do realizacji w ramach programu LIFE+. Projekt ten zostanie zrealizowany przez ZZMIUW Szczecin oraz RDOŚ Szczecin przy współpracy z naukowcami ZUT Szczecin oraz Politechniki Koszalin, ZO PZW w Szczecinie oraz TPRIIG. Program projektu przewiduje w ciągu sześciu lat udrożnienie wszystkich poprzecznych progów w dorzeczu oraz na samej Inie. Na części progów zbudowane zostaną przepławki, część przekształcona zostanie w kaskady, zaś niektóre zostaną rozebrane. Oprócz tych działań głównych, na niedostępnych dziś dla ryb i innych naturalnych mieszkańców Iny górnych partiach cieków tarłowych odbudowane zostaną obszary żwirowe, co znacznie powiększy areał dla naturalnego rozrodu tych zwierząt. Dla poprawy jakości wód kilkanaście kilometrów brzegów Iny zostanie obsadzonych drzewami, oraz odtworzone zostaną starorzecza. Niestety, presja rolnicza oraz samorządowa powoduje, że w tym samym czasie realizowane są i będą na Inie i jej dopływach prace utrzymaniowe i regulacyjne, z wycinkami nadbrzeżnych zadrzewień oraz budową obwałowań włącznie. Niektóre z planowanych prac, jak budowa obwałowań na 12 kilometrach Iny powyżej Stargardu Szczecińskiego, w połączeniu z „poprawianiem” samej Iny na odcinku 19 km powyżej planowanych obwałowań, prze usunięcie 25% namułów i usuniecie części drzew i łozin, oraz dopływów, z najmniejszymi łącznie, nieuchronnie spowodować musi, za sprawą wymuszonego przyspieszenia spływu wód z terenu zlewni do cieków dorzecza oraz samej rzeki głównej, wzrost zagrożenia powodziowego dla miast Stargard Szczeciński. Dla zredukowania tego zjawiska samorząd Stargardu Szczecińskiego ma zamiar przeprowadzić pogłębienie koryta Iny poniżej tego miasta. To działanie nieuchronnie „przerzuci” zagrożenie na położony niedaleko ujścia Goleniów. Zagrożenie to będzie tym większe, że w wielu miejscowościach regionu od lat funkcjonuje trend zabudowy terenów nadrzecznych, często wbrew zaleceniom ZZMIUW w Szczecinie. Tu lokalne samorządy, zamiast konsekwentnie odmawiać zezwoleń w takich lokalizacjach, ulegają naciskom inwestorów, licząc na skuteczne podniesienie bezpieczeństwa działaniami technicznymi. Podobnie rzecz ma się z obszarami rolniczymi, gdzie, w miejsce nadrzędnych zadań retencji wód wezbraniowych dla redukcji fal powodziowych, zamierza się takie obszary odciąć od zalań. Działania rolnicze to także, za sprawą nierespektowania przez rolników konieczności utrzymania stref buforowych, nie przekształcania użytków zielonych na grunty orne, prowadzenie orki wzdłuż pochyłości wzniesień, przyspieszona erozja zlewni i zasypywanie cieków oraz rzeki głównej osadami wypłukiwanymi z tych terenów, wymuszające regularne „odmulanie” bardzo negatywnie oddziałujące na siedliska gatunków zależnych od nanosów humusowych, np. larw minogów.
Rzeka Ina jest tylko jednym smutnym przykładem, jednym z wielu istniejących, i to wcale nie najgorszym. Przykład ten obrazuje dysfunkcję między realnymi działaniami prowadzonymi na rzekach a szczytnymi zamierzeniami które winny być realizowane w duchu poszanowania środowiska i wymagań Komisji Europejskiej. Pomimo wielu długoletnich już wysiłków środowisk naukowych i organizacji pozarządowych, a także obowiązku spełnienia wymagań Ramowej Dyrektywy Wodnej nie widać jednak jeszcze rychłej szansy, aby motto spotkania przeszło ze sfery marzeń, do realnego stanu, nie tylko w 2015, ale też dużo później.
Dziki łosoś-portret pośmiertny. Truchło ważyło 23 kg. Chciał przedłużyć gatunek. Nie dał rady. Skończył życie w kłusowniczej sieci na ujściu Iny. fot archiwum TPRIIG
A ona czekała…….przeszła przeszkody, ale nie miała partnera, człowiek go uśmiercił…fot AF