Pierwsza część akcji sadzenia dobiegła szczęśliwie do końca. 12 z 13 tysięcy drzew posadzone. Dadzą cień 20 kilometrom Iny, co na pewno poprawi warunki życia ryb i innych mieszkańców Iny. Pozostało zabezpieczenie drzew i posadzenie wiązów, co wziął na siebie Krzysiek. Wbrew pozorom to także kupa pracy, może nie tak ciężkiej, jak samo sadzenie, ale kilometry te same do przejścia na piechtę....Miało to być zrobione jednym rzutem,, ale z braku rąk w czasie sadzenia, musieliśmy przełożyć to na inny czas..... może bobry i wandale nie zdążą zbytnio zaszkodzić....
Chciałbym podziękować wszystkim, którzy znaleźli czas i siłę na pomoc. Przykro, że w drugim dniu mniej było TPRIIG niż ludzi spoza, ale widać część naszych kolegów inaczej rozumie uczestnictwo na naszym towarzystwie i woli łowić, niż działać na rzecz ryb.....
Wielkie brawa dla Krzyśka Filochy za organizację akcji, dzięki której wszystko poszło sprawnie i prawie bez ofiar/ nie licząc kąpieli jednego z kolegów oraz licznych pęcherzy na nogach i rękach/.
Pewnie, że można to było rozłożyć na kilka dni, ale wtedy z ludźmi byłoby jeszcze trudniej, a i ciąganie łodzi i ciężarówki tyle razy to za duże obciążenie.
Wielkie dzięki dla Sebastiana Szarżanowicza i Radka Mielczarka, Waldemara Demczuka oraz Pana z Ostoi Miedwieńskiej, których samochody i łodzie znakomicie usprawniły akcję.
ZZMIUW w osobach Maćka Humiczewskiego, Eli Typańskiej oraz Andrzeja Szostaka także stanął na wysokości zadania. Woda i kiełbaski życie nam uratowały, mimo, że nie z ogniska, ale czasu i sił na nie zabrakło.....
Jeśli ktokolwiek ma chęć pomóc Krzyśkowi, wielkie dzięki.
Artur